Na ostatniej XXII Sesji Rady Miasta poruszono temat stojącego w lęborskim Parku Chrobrego czołgu IS-2. Radny Krzysztof Siwka przedstawił jego rzekomy szlak bojowy i zaproponował ustawienie przy nim tablicy informacyjnej. Nie zabrakło odniesień do naszej wrześniowej akcji „Won z tym złomem…”.
Radny Krzysztof Siwka (PO) zaprezentował przygotowany przez siebie pokaz multimedialny. W ciągu kilku minut pokazał dziewięć innych czołgów IS-2 znajdujących się w Polsce, przekonując, że te stojące w muzeach wcale nie są w lepszym stanie od naszego oraz przedstawił historię 4 Pomorskiego Pułku Pancernego, w składzie którego lęborski IS-2 miał rzekomo walczyć podczas II Wojny Światowej. Na końcu zaproponował, aby przy czołgu ustawić tablicę informującą o jego szlaku bojowym i jednostce.

Jak sam mówił, zrobił to pod wpływem pojawiających się ostatnio demagogicznych jego zdaniem opinii, aby wywieźć go na złom (nie wywieźć na złom, lecz złomem stojąc w parku po prostu jest – red. e-Lębork), że stoi lufą skierowany do centrum miasta (co trudno uznać za opinię, bo jest to fakt), był odpowiedzialny za spalenie naszego miasta (nie czołg, lecz Armia Czerwona, która z takich czołgów korzystała) oraz jakoby był symbolem minionej epoki (ustawiony dla uczczenia XXV rocznicy powstania Ludowego Wojska Polskiego symbolem obecnej epoki raczej nie jest).
Według radnego Krzysztofa Siwki rozumując w ten sposób, musielibyśmy wyburzyć zamek krzyżacki – podsumował, mieszając w ten niedemagogiczny sposób znaczenie pomnika-czołgu z budynkiem użyteczności publicznej. Pokazał również stare zdjęcia dzieci bawiących się na czołgu i mówił o swoich wspomnieniach, co ma podkreślać aspekt emocjonalny przemawiający za pozostawieniem go w parku.
- Prezentacja radnego Krzysztofa Siwki: http://youtu.be/t0DwRZKMVpQ?t=2h26m
Ciekawą uwagę po wystąpieniu Krzysztofa Siwki wtrącił radny Włodzimierz Klata (ZL) – Myślę, że pełniejsza informacja będzie bardziej ożywcza. Wnioskowałbym o umieszczenie na tablicy także informacji, że w stanie wojennym czołg był obiektem społecznego ataku farbą w celu wyrażenia dezaprobaty dla ówczesnej sytuacji w kraju oraz co było w tym miejscu wcześniej i dlaczego to zostało zniszczone – powiedział.
- Wniosek radnego Włodzimierza Klaty: http://youtu.be/t0DwRZKMVpQ?t=3h50s
Swoje trzy grosze do dyskusji postanowił wtrącić także radny Jarosław Walaszkowski (PiS), który nie przepuścił okazji, aby radnemu Siwce krzyknąć „Mam Cię!” i przypomniał jak w poprzedniej kadencji to radni PO przegłosowali uchwałę o oddaniu czołgu do muzeum w Żaganiu. – Bardzo piękna prelekcja, ale proszę przekonywać do pozostawienia czołgu swoich kolegów z Platformy, ponieważ ja jestem jego zwolennikiem – powiedział Walaszkowski.
- Kąśliwa uwaga radnego Jarosława Walaszkowskiego: http://youtu.be/t0DwRZKMVpQ?t=3h8m10s
Wypowiedziała się także radna Halina Łukian (PS). Wspomniała, że uczestniczyła w poprzedniej kadencji rady w szeregu spotkań dotyczących czołgu i uświadomiła sobie jaką jest on w Lęborku perełką i jaką ma wartość historyczną oraz dlaczego warto o niego zadbać. Teraz ubolewa, że na rozmowach temat ten wtedy się zakończył.
- Wypowiedź radnej Haliny Łukian: http://youtu.be/t0DwRZKMVpQ?t=3h9m35s
Krótko kwestię czołgu podsumował Jan Przychoda (SLD), który wyraził swoje zadowolenie – Cieszę się, że po tylu latach dojrzała świadomość, że ten czołg jest perełką w mieście – powiedział i w ten sposób zapewnił wszystkich gorliwych obrońców czołgu, że sprawiają im przyjemność i mówią jednym głosem z lęborskimi postkomunistami.
Na istotny fakt zwrócił uwagę również przewodniczący rady Adam Stenka, który przypomniał, że czołg jest własnością wojska.
Radny o historii
– Historią zajmuję się od wielu wielu lat, szczególnie pasjonuję się okresem II Wojny Światowej – mówił Krzysztof Siwka i prezentował dość mało rzetelnie fakty z przeszłości. Czego innego można by oczekiwać od zapalonego historyka-hobbysty.
Rozpoczynając swoją opowieść o historii 4 Pomorskiego Pułku Pancernego, radny Siwka przedstawił informacje o formowaniu go z ochotników i członków oddziałów partyzanckich z terenów „wyzwolonych” w miejscowościach Gryszkowce pod Żytomierzem (31 lipca 1944 w Żytomierzu Sowieci podstępnie aresztowali zaproszone na rozmowy dowództwo Obszaru Lwowskiego Armii Krajowej z pułkownikiem Filipkowskim) i Dmytriewka pod Berdyczowem. Oczywiście zabrakłoby czasu, aby uzupełnić, że wspomniani „ochotnicy”, a w szczególności ci pochodzący z rozwiązywanych siłą przez Armię Czerwoną oddziałów partyzanckich, ochoty do zaciągnięcia się często nabierali dzięki przekonywującej, wycelowanej w nich lufie pepeszy.
Radny wspomniał także o udziale 4 Pomorskiego Pułku Pancernego w „wyzwalaniu Warszawy” co może nie dziwiłoby jeżeli przyjmiemy za poprawną terminologię używaną w PRL. Jednak dziś, gdy już otwarcie mówi się o cichym zawieszeniu broni między Hitlerem a Stalinem w czasie Powstania Warszawskiego, gdy ponad 200 tysięcy Polaków zginęło w wyniku walk przeciwko niemieckim nazistom, określenie „wyzwoleniem” wkroczenia Sowietów do polskiej zrujnowanej i wykrwawionej stolicy i przepędzenie resztek Wermachtu, który zdążył się już wycofać, może nieco dziwić.

Warto także wspomnieć o dowództwie 4 Pomorskiego Pułku Pancernego. A jego skład na dzień 9 lutego 1945r. wg ustaleń pasjonatów prezentował się następująco: dowódca – ppłk Mikołaj Janczelenko, z-ca liniowy ppłk Mołokanow, z-ca pol-wych kpt Żelichowski, z-ca tech ppłk Białocki, szef sztabu kpt Borys Podskriebko, z-ca szefa sztabu kpt Bobrycki, lekarz por Waleria Węgrzynek, of finansowy por Gromnicki, szef kancelarii chor. Ordyniec, szef zaopatrzenia w amunicję kpt Biesturzew oraz dowódcy kompanii: 1 – kpt Wasyli Riabcew (1 pluton – por Postnik, 2 pluton por Arystoforow), 2 – kpt Mikołaj Pawlenko, 3 – kpt Grzegorz Dobryń (1 pluton – por Kisielow, 2 pluton – por Andriejew), 4 – kpt Aleksy Turkin (1 pluton – por Siemionow, 2 pluton por Atanow). Trudno przeoczyć mało polsko brzmiące nazwiska, które przeważają w tym zestawieniu. A o polskich oficerów było wtedy szczególnie trudno, ze względu na to, że NKWD wymordowało wielu z nich w lasach katyńskich.
Skromne opracowanie dziejów 4 Pomorskiego Pułku Pancernego (aut. Jarosław Lemański), z którego korzysta Krzysztof Siwka argumentując swoje tezy, znajduje się już od dawna w sieci. I choć podparte wieloma źródłami, większość z nich, spisanych przed wieloma laty w okresie raczej mało sprzyjającym historycznemu obiektywizmowi, zasługuje na co najmniej zachowanie pewnej ostrożności. Trzymamy kciuki za prowadzoną przez radnego Siwkę kwerendę w Centralnym Archiwum Wojskowym, która być może przysporzy nam źródeł bardziej wiarygodnych. Póki co efektów nie widać i nie zobaczyliśmy żadnego dowodu na to, że lęborski czołg do opisywanego pułku należał.
Czołg w Lęborku stanął dla uczczenia XXV rocznicy powstania Ludowego Wojska Polskiego. Co o tym wojsku sądzili sami żołnierze tuż po wojnie, niech świadczy chociażby skala dezercji i buntów na początku jego istnienia, która była ogromna. Z oficjalnych źródeł wynika, że do 1948 roku zdezerterowało aż 24 109 żołnierzy i oficerów (w samym 1945 roku było ich blisko 14 tysięcy). Zazwyczaj żołnierze dezerterowali pojedynczo lub w małych grupach, ale zdarzały się też sytuacje, że do lasu szły całe plutony, kompanie i bataliony. Nie chcieli brać udziału w walkach z polskim podziemiem niepodległościowym. Czy dziś chcieliby, abyśmy dumnie prezentowali radziecki czołg jako symbol ich walki, do której bardzo możliwe, że ich zmuszono?
Inicjatywa radnego Siwki jest w swoim założeniu słuszna, ostatecznie jednak może narobić więcej szkody niż pożytku. Tak naiwne podejście do trudnej i skomplikowanej historii polskich żołnierzy na wschodnim froncie i próba stworzenia bohaterskiego etosu 4 Pomorskiego Pułku Pancernego zasługuje na głębsze przemyślenie i chociażby dokładniejsze badania źródeł. Możemy rozczulać się nad tym niczym propaganda PRLu w serialu „Czterej pancerni i pies”. Pytanie tylko, czy chcemy romantycznych historyjek czy prawdy?
Choć żaden patriota nie odbiera wartości polskiej krwi przelanej ramię w ramię z żołnierzami Armii Czerwonej, to jednak należy pamiętać, czemu to poświęcenie posłużyło. Bo na pewno nie „wyzwoleniu” Rzeczpospolitej, tak jak niektórzy chcieliby do dziś wciąż uparcie powtarzać. I ten fakt również na planowanej tablicy przy lęborskim czołgu powinien zostać ujęty.
W czasie wtorkowej sesji, radni wspomnieli także o konieczności uchylenia poprzedniej uchwały dotyczącej oddania czołgu do muzeum. Zastanówmy się jeszcze, co z tą z roku 1992, która zobowiązała miasto do usunięcia pomnika?

Fragmenty XXII Sesji Rady Miasta pochodzą z materiału wideo portalu LęborkNEWS.pl.