Reklama

Liczba osób z potwierdzonym zakażeniem covid-19 w kraju wynosi już 7582. W środę, 15 kwietnia, Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 380 nowych chorych – w tym cztery przypadki dotyczą Pomorza (trzy w Gdańsku i jeden w powiecie gdańskim).

Na Pomorzu wykryto 179 przypadków zakażenia, hospitalizowanych jest 17 osób. 1128 jest w kwarantannie, 1733 znajduje się pod nadzorem epidemiologicznym. Jedna osoba zmarła. Mamy 21 ozdrowieńców.

W województwie pomorskim wirusem SARS-CoV-2 zakażonych jest 7 osób na 100 tys. ludności. To najniższy wynik w kraju. Najgorsza sytuacja jest na Mazowszu. Tam choruje 30 osób na 100 tys. Co istotne, do ponad 30 proc. zakażeń dochodzi w szpitalach lub przychodniach.

Zapadalność na COVID 19 na 100 tys. ludności

Dlaczego na Pomorzu jest tak dobrze, a na Mazowsze tak źle? Przyczyn może być kilka. Na pewno trzeba brać pod uwagę liczbę testów. Na Pomorzu był z tym problem. – Po pierwsze do początku kwietnia odpowiedź, czy rzeczywiście rozmiar pandemii był mniejszy w naszym regionie była niemożliwa, właśnie z powodu ograniczonego dostępu do diagnostyki – mówi Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. Na Mazowszu praktycznie od początku epidemii kilka laboratoriów wykonywało testy. Natomiast na Pomorzu od 3 marca działało tylko jedno laboratorium (WSSE), a od 19 marca drugie (przy UCK). Dopiero od 1 kwietnia uruchomione zostało prywatne laboratorium Brussa, w kolejnym tygodniu zaczęła badać SARS CoV-19 Invicta, a od 9 kwietnia dział mobilny punkt drive thru przy Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. – Ponadto, pomorskie laboratorium wykonywało też testy dla innych regionów m.in. kujawsko-pomorskiego – mówi Jędrzejczyk. Po drugie na Mazowszu mieszka więcej osób, ponad 5,4 mln, a Pomorze ma ponad 2,3 mln ludności. Zdarzało się też i tak, że niektóre testy trzeba było powtarzać, bo wymazy były źle pobrane. Na Mazowszu było też kilka przypadków zakażeń w szpitalach, DPS-ach czy nawet w Szkole Głównej Służby Pożarniczej – dodaje Jędrzejczyk.

Minister zdrowia we wtorek ocenił też, że zmagania z epidemią potrwają rok. Dodał, że nie ma żadnych danych naukowych, które by wskazywały, że epidemia wygaśnie latem. „O takich wakacjach, jak do tej pory, możemy zapomnieć” – stwierdził szef MZ. Pytany o obozy i kolonie stwierdził: „Możemy zakładać, że ich nie będzie”. „Chyba, że będziemy już mieli immunizację pewnych grup, na to też się przygotowujemy – żeby sprawdzać, kto jest odporny, kto jest nieodporny, kto już miał kontakt z wirusem, kto go nie miał, ale to już dalszy etap działania” – tłumaczył.

Polska ogłosiła pierwsze ograniczenia 13 marca (zamknięcie granic, zawieszenie lotów międzynarodowych, ograniczenie działalności centrów handlowych, restauracji, barów i kawiarni, zamknięcie basenów i siłowni), kolejne 24 marca (zakaz wychodzenia z domu poza wyjściem do pracy, sklepu, apteki czy na spacer z psem, zakaz gromadzenia się więcej niż dwóch osób, udział w mszach świętych i pogrzebach maksymalnie pięciu osób, ograniczenia dotyczące poruszania się w komunikacji publicznej), a następne 31 marca (przebywanie w sklepie w jednym momencie mniejszej liczby klientów – trzy razy więcej niż jest w nim kas lub stanowisk do płacenia; zakupy w jednorazowych rękawiczkach; zamknięcie sklepów z materiałami budowlanymi w weekendy; ograniczenia dotyczące działalności targowisk).

Poprzedni artykułPoznaliśmy zasady powszechnego zakrywania ust i nosa w związku z epidemią
Następny artykułSANEPID Lębork: powiat lęborski nadal zieloną wyspą, wirusa nie wykryto [STAN EPIDEMII 16.04.2020]