Reklama

Ponad 400 lat temu w Lęborku doszło do słynnej „wojny piwnej” czyli walki producentów o lokalny rynek zbytu i zyski. Monopol cechu piwowarów zatwierdzony przez księcia Filipa II podważył krnąbrny szlachcic Jan von Tauenzin. Piwowar z Lęborka wyszedł z tego sporu zwycięsko!

Więcej o cechowym sporze w artykule „Wojna piwna w Lęborku” autorstwa Jolanty Nitkowskiej. Artykuł ukazał się w miesięczniku „Pomerania”, nr 10, październik 1996.

„Wojna piwna w Lęborku”

„Książę Filip II (1573-1618) uważany jest przez pomorskich historyków za władcę światłego, wykształconego i sprawiedliwego. Wielka historia wstydliwie donosi o tym, że ginący ród pomorskich Gryfitów tonął w kłopotach politycznych, gospodarczych i długach. Skarb książęcy świecił pustkami już za czasów Jana Fryderyka (1542-1600), który hojną ręką obdarowywał żonę i lubił wystawne życie. Dług książęcy ówcześni oceniali na 300 tys. florenów. Dodatkowo zgryzot przyczyniał kolejnym panującym na Pomorzu książętom pomorskim dług nie spłacony przez króla polskiego Zygmunta Augusta. Król pożyczył w 1569 roku 100 tys. talarów, których Polacy nigdy książętom pomorskim nie oddali, uznając dług za prywatną sprawę zmarłego króla. Kłopoty finansowe książąt pogłębił dodatkowo kryzys gospodarczy na Pomorzu. Oceniano, że w ostatnim roku XVI wieku brakowało w kasie Jana Fryderyka ponad 100 tys. guldenów. Książę usiłował znaleźć nowe źródła dochodów w postaci akcyzy od piwa oraz zboża sprzedawanego i wywożonego z kraju. Akcyza ta miała przyczynić się do niezależności finansowej władcy, ale zakończyła się zupełnym fiaskiem, bowiem sprzeciwiły się jej wprowadzeniu stany pomorskie. Następcy Jana Fryderyka usiłowali złagodzić trudności finansowe w inny sposób. Barnim X chciał uporządkować gospodarkę w domenach książęcych. Filip II systematycznie zmniejszał wydatki na utrzymanie dworu i nie zaciągał nowych długów.

W takiej mniej więcej sytuacji finansowej księstwa doszło w Lęborku do słynnej „wojny piwnej”, którą dziś określilibyśmy mianem bezpardonowej walki konkurencyjnej o rynki zbytu i zyski. Historyjkę tę wyszukał w ewangelickich archiwach kościelnych ostatni pastor główczycki – Johannes Bartelt.

Początek sporu gospodarczego między lęborskimi piwowarami a nie zrzeszonymi wytwórcami piwa sięgał lat siedemdziesiątych XVI wieku. Cech piwowarów zabiegał o wyłączność produkcji i sprzedaży, zaś rzemieślnicy usiłowali wymóc na księciu Janie Fryderyku zgodę na warzenie piwa na własny użytek i pozwolenie na sprzedaż nadwyżek. Spory były coraz burzliwsze. W 1580 roku do akcji musiał wkroczyć namiestnik książęcy Filip von Vobeser. Potwierdził on przywilej piwowarów na produkcję piwa i jego sprzedaż, ale pozwolił jednocześnie innym warzyć piwo na własny użytek, a przy pewnych okazjach godził się, by sprzedawali piwo na ulicy, ale wyłącznie w kwaterkach. Nie wolno im jednak było zużyć więcej zboża, niż uprawiali na własnych polach; pod groźbą więzienia zabroniono im kupować ziarno od innych producentów. Spór się jednak na tym nie zakończył. Dopiero następny władcą – Filip II położył kres kłótniom, dając cechowi piwowarów monopol na warzenie piwa w Lęborku. Nie zrzeszeni musieli pogodzić się z zarządzeniem księcia. Ponieważ wiadomo było, że książę Filip II nie zmieniał raz powziętych decyzji, nie mieli odwagi się odwoływać.

Znalazł się jednak śmiałek, który odważył się podjąć dyskusję z księciem. Był to leciwy szlachcic Jan von Tauenzin. Napisał do Szczecina niezwykle odważny list o tym, że osiedlił się w Lęborku z zamiarem dokonania żywota, którego znaczną część spędził na wielu wojnach, w obcych krajach – Hiszpanii, Francji, Holandii, w służbie u innych władców. Kupił w Lęborku browar, w którym warzy piwo dla siebie i służby już od 16 lat. Do jego smaku tak się już przyzwyczaił, że nie potrafi wypić innego piwa. Jan von Tauenzin błagał Filipa II, by zezwolił mu pić własne. Filip II, by nie robić precedensów, odrzucił prośbę sługi 6 września 1608 roku. Stojący nad grobem szlachcic nie dał mu jednak spokoju. Napisał następne pismo, błagając księcia, by za wierną służbę przodków i jego zezwolił jemu – lęborskiemu wasalowi na produkcję piwa. Ponieważ zgodnie z opinią publiczną dom jego był i jest browarem, w którym nigdy nie zabraniano warzenia piwa, domaga się uszanowania przeszłych praw swego domostwa. List zakończył tym, że jest już bardzo stary i nie posiada następców, że wszyscy domownicy przyzwyczaili się do domowego piwa. Filip II zmiękł, pismem z 19 maja 1609 roku skierowanym do burmistrza i rady miasta Lęborka wydał decyzję głoszącą, że „powodowany łaską i miłosierdziem wobec starego i drogiego lennika – Jana von Tauenzin, który nie trawi piwa warzonego przez cech lęborskich piwowarów, z uwagi na jego podeszły wiek i słabe zdrowie, zezwala mu na samodzielne warzenie jego ulubionego trunku aż do końca jego żywota”. Jakość i smak lęborskiego piwa widocznie nie były rewelacyjne, skoro książę Filip II uznał, że stary szlachcic von Tauenzin ma rację.

I do dziś Lębork nie doczekał się dobrej warzelni piwa. Musi korzystać z produkcji ościennych miast – Gdańska i Słupska”.

Poprzedni artykułKajakiem po Jeziorze Lubowidzkim. Ruszyła wypożyczalnia
Następny artykułLębork pamięta o „Krwawej niedzieli” na Wołyniu